CROSS AND CROSS
Dodane przez olek dnia Listopad 09 2008 10:12:09
CROSS AND CROSS

- Hej rzemieślniku ?!
Stary człowiek spojrzał na żołnierzy namiestnika. Zdziwiony i zaskoczony
zaprosił ich do środka swojego warsztatu.
- Mamy dla ciebie zamówienie.
- Proszę wejść do środka.
Weszli do małego pomieszczenia. Rozejrzeli się dookoła. Przyglądając się starcowi i jego warsztatowi nie rozumieli dlaczego właśnie tutaj przysłał ich Piłat.
- Gdzie zbijasz krzyże ?
- W głębi jest wyjście na mały dziedziniec. Tam zwykle wykonuję większość moich prac.
Przeszli wąskim korytarzem. Prawie przecisnęli się przez drzwi. Oczom ich ukazał się niewielki plac z rosnącym drzewem na środku. Porozrzucane narzędzia świadczyły, że rzemieślnik ma dużo zamówień.
- Masz wspaniałe i dobrze płatne zamówienie. Ciebie jako wykonawcę wskazał sam Poncjusz Piłat. Na jutro zbijesz trzy krzyże !
- Trzy ???
- Tak.
Gdy wrócili do komnaty jeden z żołnierzy wyjął kilkanaście srebrników i rzucił na stół.
- I wykonasz jeszcze napis : " To jest Jezus, król żydowski ".

CIEMNOŚĆ

Nie miał wątpliwości. To był nowotwór. Choroba postępowała. Patrzył jej w oczy. Dawno przestały lśnić ich głębia. To co w nich dawniej dostrzegał teraz wyblakło, zanikało. Patrzył na jej twarz. Choroba rysowała na nich swoje ślady. Zapadnięte oczodoły, pomarszczona skóra. Przybyło jaj nagle kilka lat. Siedział przygnębiony, przybity, bez perspektyw. To życie, które kochał teraz dopalało się , bez cienia nadziei.
Lekarz długo zastanawiał się, jak to powiedzieć. Żona człowieka oczekującego wyjaśnień i diagnozy była jego stałą pacjentką, choć dość rzadko udzielał jej porad. Teraz przyniosła mu do gabinetu śmiertelną chorobę. Musiał powiedzieć o niej mężowi. Trudne rozmowy, które dość często przeprowadzał, tym razem sprawiły mu wyjątkowa barierę. Zdecydował się jednak, ale słowa grzęzły w gardle i wszystko zaczęło wyglądać sztucznie i śmiertelnie.
- Wie pan, że pańska żona ma nowotwór ?
- Tak, spodziewałem się , że pan doktor przekaże mi tę wiadomość.
- Przed panem kilka trudnych tygodni. Musi się pan modlić.
- Tak, dziękuje bardzo. Wiem, że wszystko spada na mnie.
Patrzył na krzyż wiszący na ścianie. Śmiertelna myśl owładnęła jego umysł. Patrzył na żonę. Spała. Jeszcze raz przesunął wzrok na ścianę. Krzyż wisiał tam nadal.

CIERPIENIE

Już wiedziała. Jego oczy nie mogły jej okłamać. Ich przejrzystość, łagodność, mądrość , ale i obawa. Wszystko w jego oczach dostrzegła.
- Ile zostało mi jeszcze dni życia ? - już miała zadać to pytanie, ale wiedziała, że zrani tym samym jego serce. Nie, wiedziała przecież, że śmierć przychodzi nieuchronnie, wiedziała, że każdy jeden dzień oddala ją od tego świata. I będzie musiała zostawić go samego. Tak go kocha!
Chwyciła go za dłoń. Ostrożnie, bo czuła, że każdy jej nieoczekiwany gest może sprawić mu ból. Lepiej gdyby o jej śmierci nie wiedział. Tę straszna tajemnicę chciała zachować tylko dla siebie.
Musiała zadać jednak pytanie, by przerwać tę straszną chwile milczenia. To mogło być pytanie o cokolwiek byleby tylko nie domyślił się o jej śmiertelnej chorobie.
- Co powiedział lekarz ?
Czuła, że wybrała najgorszy wariant pytania. Teraz nie mogła cofnąć niczego .
- Boże , jak bardzo mogę zranić to jego serce, które tak bardzo kocham. myślała gorączkowo. - Zmuszam go do strasznego kłamstwa.
- W tej chwili nic nie wiadomo. Lekarz przeanalizuje wszystkie badania. Musimy poczekać.
Czekanie. Właśnie - teraz musi przygotować się na czekanie. Tak bardzo kocha swojego męża. Zostawi go samego - to będzie straszny ból.
Wyszedł z pokoju. Dlaczego ? Czym go zraniła ? Te i podobne pytania ciskały się na usta. Musi wszystko zrobić, by go nie zranić ! Choć jej śmierć będzie straszną raną ! Jak on to przeżyje ? Nawet nie próbowała odpowiedzieć. Odpowiedź mogła być jeszcze gorsza od śmierci !
Wzrok skierowany miała na ścianę. Wszystko było jak za mgłą, ale powoli wynurzał się najpierw zarys, kontur, a potem już wyraźnie widziała wiszący krzyż !

* * *

Rzemieślnik trzymał w ręku srebrniki. Dawno nie miał ich aż tyle. Nawet nie snuł planów, co za nie kupi. Jego myśl krążyła wokół Jezusa. Słyszał o nim . Dzisiaj dowiedział się, że Piłat wydał na niego wyrok. I jemu właśnie zlecił zbić krzyże. Wykonywał ich w życiu dużo, ale ten stawał się dla niego czymś co pochłaniało mu myśli , co powodowało, że najlepiej byłoby tej pracy wykonywać. Stracił wszelką chęć do wykonywania swojego zawodu. Najchętniej zwróciłby z powrotem srebrniki. Zamówienie jednak przyjął i wiedział, że na jutro musi zbić krzyże w tym ten jeden dla Jezusa !

RAJ

Od kilku lat błąkał się po mieście. Był wolnym człowiekiem. Zdobywał tylko pożywienie i późną jesienią dach nad głową. Najcięższe były zimowe miesiące. To było największe utrapienie, a w tym wszystkim trzeba było walczyć z zimnem. Ale gdy przychodziła wiosna bestroskość wracała. Lubił przesiadywać w parku, z zainteresowaniem przyglądał się czmychającym wiewiórkom. Przyglądał się też pracą ogrodników. Najpierw przycinali drzewa, potem wywozili gałęzie, potem sadzili kwiaty, kosili trawę, a jesienią grabili liście. Otaczała go zieleń. Zapominał o wszystkim.
Zatrzymał się przed kioskiem. Kupił widokówkę i poprosił o długopis. Na blacie ułożył kartkę i wypisał adres, a następnie skreślił kilka prostych zdań. Przykleił znaczek i oddał długopis.
Wrócił z powrotem do parku wcześniej wrzucając kartkę do czerwonej skrzynki pocztowej. Poczuł w sobie ulgę i wolność, beztroskę i radość.
I znowu siedząc w parku na ławce obserwował prace konserwacyjne i zabiegi pielęgnacyjne pracującej ekipie ogrodniczej.
Późnym wieczorem dotarł do swojej szopy, gdzie mieszkał. Z torby wyjął dwie kromki chleba zdobyte na dworcu kolejowym. Jadł bez przekonania, nawet mu to nie smakowało, nawet nie czuł głodu, ale wiedział, że każdy zdobyczny posiłek musi być skonsumowany. A jutro znów coś zorganizuje.
- Muszę popracować, muszę na przyszły tydzień zarobić parę groszy na kopertę i znaczek - tym razem napiszę list.
A gdy północ pojawiła się na niebie, zagrzebał się w brudnej pościeli, wykonał znak krzyża i usnął.

RADOŚĆ

Otrzymała kolejną kartkę. Jakże czuła się szczęśliwa. Jej syn był jej jedną jedyną ostoją. Dostawała regularnie karki bądź listy. Syn pisał o swoim szczęściu, o swoim życiu, o rodzinie, o dzieciach, o żonie, o budowanym domu i o pracy. Pisał z taką radością. Brakowało jej tylko jednego, pragnęła to jego szczęście zobaczyć. Syn jednak obiecywał, ze dopiero jak skończy budowę domu i potem go urządzi, to dopiero wtedy ona - jego matka będzie pierwsza osobą, która to zobaczy. Dopiero wtedy ja zaprosi do siebie.
Siedziała przy stole. Talerz pełen zupy, pachnący posiłek. Powoli zaczęła jeść. Jej myśli krążyły przez cały czas wokół jej syna. Przez całe jej życie był jej oczkiem w głowie. Pamiętała jak był małym chłopcem, ciągle prosił ją, aby zaprowadziła go do parku. To ona pokazywała mu biegające wiewiórki, pracę ludzi, którzy upiększali wystrój parku, sadzili róże, plewili chwasty i grabili zeschłe liście.
Obserwowała go uważnie. Podziwiała jego uważne spojrzenia, jego baczne obserwowanie wszystkiego co w parku się działo. Patrzył na ten zielony świat ze spokojem , ale i z zainteresowaniem, ale i z dziwnym , dziecięcym uśmiechem. Uważnie zaglądała mu w głąb oczu, które śledziły każdy ruch i wszystko to co miało miejsce w publicznym parku.
Ale gdy przyszedł moment i syn oświadczył , że rusza w świat - wtedy przyszedł czas bólu. Ale szybko minął - już pierwsza kartka rozwiała jej wątpliwości. Odtąd każdego tygodnia przychodziła karta pocztowa, a czasem krótki list. Czekała na każdą literkę, na każdą wiadomość, a potem kartki i listy wiązała wstążką i układała na półce w miejscu, skąd było je widać, gdy leżała wieczorem w łóżku.
Dzisiaj tak jak każdego tygodnia przyszła kartka. I jak zawsze wyczytała z niej same dobre wiadomości. Przeczytała raz i drugi , i jeszcze raz. Serce było pełne radości.
A wieczorem leżąc w łóżku patrzyła na półkę i leżące na niej związane kartki i listy. Potem wykonała znak krzyża i usnęła.

* * *

Dwa krzyże już zbił. Zamówienie było na trzy. I właśnie zbicie tego trzeciego krzyża nie dawało mu spokoju. Wiedział, ze musi go zbić, że nie wykonanie zamówienia oznacza tylko śmierć ! Żołnierze Piłata przyjdą za kilka godzin i zażądają krzyża.
Co ten człowiek zrobił ? Słyszał o nim. W okolicy było o nim głośno, ale dlaczego ma być teraz ukrzyżowany ?
Wyciągnął na środek dziedzińca długi bal. Najpierw musi pociąć go na dwie sobie nierówne części : dłuższą na której zawiśnie tułów i prawie cały ciężar ciała, i krótszą część do której zostaną przybite dłonie.
To musi być straszna śmierć! W tej chwili uświadomił sobie, że nigdy dotąd nie zastanawiał się nad okrucieństwem śmierci, jaką niósł krzyż!
Długo heblował i polerował powierzchnie na której za kilka godzin miało zawisnąć ciało człowieka o którym mówiono, ze nazywał się Jezus.
Po trzech godzinach pracy krzyż był zbity!

OAZA

W swoim zakładzie pracy rozpoczynała pracę o godzinie ósmej. Zatrudniona była w kadrach. Przez jej biurko przechodziły wszystkie podania o prace, tu pojawiały się także wnioski o zwolnienia. Wszystko musiała skrupulatnie wypisywać, w jej pokoju pracownicy dowiadywali się o przyjęciu do pracy, tutaj również otrzymywali wymówienia. Karuzela przyjęć i zwolnień. Radość i smutek. Często widziała te zwykłe odruchy ludzkie.
Dzisiaj przyszła od pracy wcześniej . Do jej rozpoczęcia miała jeszcze kwadrans. Zabrała się szybko do pracy. Wertowała papiery, przekładała je . Czynności te wykonywała nie zwracając uwagi na nic, ale bywały i takie , których osobiście nie lubiła.
W jej ręce wpadła decyzja o zwolnieniu kobiety. Dostała ją wczoraj od dyrektora. Ciarki przechodziły jej po plecach jak spojrzała na nazwisko. Kobieta ta wykonywała proste prace, stanowisko to było jednak likwidowane.
- Panie dyrektorze, ta kobieta ma czwórkę dzieci.
- Czy pani uważa, że ja nad tym się nie zastanawiałem ?
- Czyli będzie zwolniona ?
- Tak. Stanowisko jest likwidowane. Zastanawiałem się, gdzie można byłoby ją umieścić, ale teraz nie ma żadnej możliwości.
Teraz wypisywała jej wniosek o zwolnienie. Czekała ją jeszcze rozmowa z tą kobietą.
Równo o dziesiątej usłyszała pukanie.
- Tak, proszę ?
Do pokoju weszła kobieta. Dziewczyna spojrzała przelotnie. Już od dwóch godzin myślała tylko o zbliżającej się rozmowie.
- Przepraszam, ale szef produkcji wyznaczył mi godzinę, abym do pani zgłosiła się.
- Tak, proszę wejść. Mam dla pani ważną, lecz niestety niemiłą wiadomość.
- Chyba spodziewam się, co pani mi ma do przekazania.
- Tak ?
- Dochodziły mnie już głosy, ze dostanę wymówienie.
- No właśnie, dokładnie o to chodzi. Czy wie pani, że wynika to tylko z polityki nowego zatrudnienia ?
- Tak.
- Strasznie mi pani żal.
- Wiem, darze panią wyjątkową sympatią. Pierwszy raz, jak tylko się tutaj pojawiłam, od razu wydała mi się pani bardzo sympatyczną osobą.
- Tym bardziej jest mi przykro, że to właśnie ja muszę panią o tym poinformować.
Upłynęło kilka minut od momentu jak kobieta opuściła pokój. Dziewczyna siedziała nieruchomo. Z oczu płynęły jej łzy. Tak niewymownie było jej żal tej kobiety.
Do końca dnia nie mogła dojść do siebie. A po wyjściu z zakładu wolno szła przed siebie. Nieopodal skrzyżowania, gdzie musiała skręcić w prawo stał duży trzymetrowy drewniany krzyż. Często zatrzymywały się tu osoby rozpoczynające pracę , choć na parę sekund , bądź inni, którzy wykonywali tylko znak krzyża.
Dziewczyna mijając krzyż nie miała w sobie siły, aby podnieść rękę i wykonać znak krzyża.

OCZEKIWANIE

Idąc do pracy zatrzymała się przy krzyżu. Przeżegnała się. Jej wzrok tkwił na wiszącym ciele Chrystusa.
Szef produkcji podszedł do kobiety.
- Dzisiaj o dziesiątej proszę zgłosić się do kadr.
Już wiedziała o co chodzi. Od dwóch tygodni wiadomo było, że kilka osób będzie zwolnionych. Wykonywała proste prace, które nie były aż tak niezbędne, aby i bez niej zakład pracy mógł normalnie funkcjonować.
Wpatrywała się w Chrystusa. Miała ciężkie życie. Utrzymywała sama czworo dzieci. Mąż od trzech lat nie żył. Skromna renta po nim i jej pensja wystarczały zaledwie na mniej niż przeciętną egzystencję. Codziennie zatrzymywała się w tym samym miejscu - tu pod krzyżem i prosiła o lepsze jutro. Stojący jak monument krzyż milczał, a życie toczyło się dalej.
Punktualnie o dziesiątej zapukała do pokoju kadr.
- Tak, proszę ?
Weszła do pokoju. Za biurkiem siedziała dziewczyna, która dwa lata temu przyjmowała jej dokumenty do pracy.
- Przepraszam, ale szef produkcji wyznaczył mi godzinę, abym do pani zgłosiła się.
- Tak, proszę wejść. Mam dla pani ważna , lecz niestety niemiłą wiadomość.
To musiało się stać. Głos prawie ugrzązł jej w gardle. Co powie w domu ? Co teraz zrobi ? Jaka będzie przyszłość jej rodziny ?
- Chyba spodziewam się , co ma pani mi do przekazania. - zaskoczył ją spokój z jakim wypowiedziała to zdanie.
- Tak ?
Dostrzegła spojrzenie dziewczyny, jakby pełne nadziei, że to co za chwile musi usłyszeć - ona już zna.
- Dochodziły mnie już głosy, że dostanę wymówienie.
- No właśnie, dokładnie o to chodzi. Czy wie pani, że wynika to tylko ze struktury nowego zatrudnienia ?
- Tak.
Była blisko płaczu. Cały czas zastanawiała się co będzie jak straci pracę ? Sytuację miała trudną, która oznaczać może , że przyjdzie taki dzień i nie zakupi swoim dzieciom bochenka chleba.
- Strasznie mi pani żal.
- Wiem, darzę panią wyjątkową sympatią. Pierwszy raz, jak tylko się tutaj pojawiłam, od razu wydała mi się pani bardzo sympatyczna osobą.
- Tym bardziej jest mi przykro, że to właśnie ja muszę pani o tym mówić.
Do końca dnia nie mogła dojść do siebie. A po wyjściu z zakładu pracy idąc ulicą zatrzymała się przed drewnianym krzyżem. Długo patrzyła w przybitego Jezusa.
- W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen

* * *


- Hej rzemieślniku ?
- Tak ?
Wyszedł z pomieszczenia, gdzie przechowywał narzędzia. Stali przed nim żołnierze Piłata.
- Przyszliśmy po zamówione krzyże.
- Są gotowe. Ilu was jest ?
- Pięciu. Ty nam człowieku pomożesz donieść na górę .
Czterech żołnierzy wyniosło dwa pierwsze krzyże. Ten dla Jezusa leżał i czekał dalej.
- Teraz na nas kolej. Idź i chwyć go od tej dłuższej części.
Ruszyli. Czekało ich przejście około kilometra. Szli w milczeniu. Po dwudziestu minutach ukazała im się góra dla skazańców. Tutaj wkrótce rozpocznie się spektakularny spektakl dla trzech skazanych ludzi. Wkrótce dotarli do celu.
- Masz dodatkowych kilka srebrników za twój trud.
Żołnierz wcisnął mu do ręki garść drobnych monet.

SERCE

Co roku zapraszany był na wigilię. To był dziwny sąsiad i samotny. Nikomu nie przeszkadzał, nie wadził, nikt nigdy o nim nie pamiętał. Nie posiadał dzieci, a żona zmarła mu kilka lat temu. I od tej pory rodzina mieszkająca piętro wyżej zapraszała go na wieczór wigilijny. Był zawsze przyjmowany jak ktoś z rodziny.
Dziewczynki układały talerze na stole. Wiedziały, ze i tym razem odwiedzi ich pan Antoni. Dlatego ustawiły dodatkowy piąty talerz.
- Posłuchajcie dziewczynki. Przy naszym stole proszę dołożyć szósty talerz. Jest taki zwyczaj, że dla gościa szykuje się dodatkowe nakrycie.
- Mamusiu! Pan Antoni jest przecież tym gościem i właśnie dla niego ustawiliśmy piąty talerz.
- Pan Antoni przychodzi do nas co roku, więc jest jak stały członek rodziny. Wiadomo, że przyjdzie bo osobiście go zapraszałam, a dodatkowy talerz i nakrycie szykuje się dla kogoś, kto może dotrzeć do nas nieoczekiwanie.
Łamali się opłatkiem, a potem zasiedli do wspólnej kolacji. Nastrój świąteczny udzielił się wszystkim. A po kolacji każdy odnalazł pod choinką prezent dla siebie. Dostał go także zaproszony gość.
- Mnie się nie należy. Jestem tylko waszym gościem.
- Co pan opowiada, panie Antoni. Wszystkich podczas wigilii obowiązują takie same prawa.
A gdy kolacja dobiegała końca pan Antoni wstał od stołu i dziękował.
- Mam do państwa tylko jeszcze jedną prośbę.
- Tak ?
- Chciałbym wziąć do swojego mieszkania maleńki kawałek opłatka.
- Oczywiście , proszę zabrać. I proszę pamiętać , że za rok znowu się u nas spotykamy.
Pan Antoni podszedł do stołu. Obok krzyża na talerzu leżały dwa maleńkie nienaruszone kawałki opłatków. Przesunął krzyż na bok i sięgnął po opłatek.

SAMOTNOŚĆ

Schodził po schodach. Na klatce schodowej panował półmrok. Powoli dotarł pod swoje drzwi, otworzył je i wszedł do mieszkania. Znajdowały się tu dwa niewielkie pokoje i jeszcze mniejsza kuchnia. Wszedł do jednego z dwóch pokoi . Na stole stał krzyż i biały talerz. Wyjął z kieszeni opłatek i położył go obok krzyża.

* * *

Rzemieślnik wczesnym rankiem wrócił pod Górę Golgotę. Trzy krzyże były już w ziemie wbite. Nie miał wątpliwości, ze egzekucja nastąpi.
Wracając do warsztatu słyszał tłum ludzi kierujący się do pretorium.
- Pewnie odbywa się tam sąd nad Jezusem. - pomyślał.
- Nigdy bym się nad tym nie zastanawiał i pewnie byłoby mi to obojętne gdybym ja sam tego krzyża nie zbijał.
Liczył jeszcze , że wyrok jaki ogłosi Piłat nie będzie oznaczał ukrzyżowania. Nie rozumiał, dlaczego miano zabić człowieka, ponoć króla żydowskiego.
Stawiał ciężkie kroki idąc do swojego domu. Na dziedzińcu zatrzymał się. Zaczął porządkować narzędzia, zmiótł wióry, pozamiatał dziedziniec. Zastanawiał się, co teraz będzie robić.
Słońce tymczasem na dobre wyłoniło się zza horyzontu.

SEN

Zbliżała się pora ostatniej próby.
Siedział razem z jedenastoma innymi apostołami. Oczekiwali na Jezusa.
A gdy nadeszła pora Jezus zajął miejsce u stołu i apostołowie z Nim.
Jezus niespodziewanie przemówił, obejmując wzrokiem swojego ucznia:
- Lecz oto ręka zdrajcy jest ze Mną na stole. Wprawdzie Syn Człowieczy przez którego będzie wydany.
Apostołowie zaczęli wypytywać jeden drugiego, kto spośród nich może być zdrajcą.
Wiedział, że zbliża się sądna godzina. Przeciwko Jezusowi występowali niemalże wszyscy. Namiestnik miał wydać wyrok. Tylko on mógł zmienić bieg wydarzeń. Ale jakże to możliwe ?
Zastanawiał się długo. Czuł, że wraz ze śmiercią Jezusa zginą i oni wszyscy. Czy istniała jeszcze szansa przeżycia ? Mało było to prawdopodobne. Więc będzie musiał podjąć ostateczną decyzję. Arcykapłani i Wysoka Rada przekonana była o winie Jezusa. Ich decyzje nie zmieni też pewnie Piłat.
- Jeżeli zginie Jezus, zaraz potem wezmą się za nas. Zginiemy wszyscy.
Myślał tylko o jednym - jak przeżyć ? Powoli dojrzewała w nim myśl, ze jedyna szansą zachowania życia może być wydanie Jezusa arcykapłanom. Ci zresztą wcześniej czy później pojmają Jezusa , osądza go i ukrzyżują.
Rozmyślał długo. Zastanawiały go coraz bardziej słowa, które powiedział im Jezus. Noc dawno zapadła. Coraz bardziej znużony usnął.
- Gdzie jest Jezus ?
- Nie wiem - to była okazja wydania Jezusa.
- Obiecałeś nam, ze go wydasz.
- Obiecałem - czuł, że wpadł w pułapkę - Nie wiem jednak gdzie teraz jest.
- Wiesz, ze masz go wydać! - żołnierze skierowali włócznie w jego kierunku.
- Wiem - pętla się zaciągała coraz bardziej.
- Przyjdziemy tu za godzinę. Zorientuj się gdzie jest Jezus ?
- Gdzie jest Jezus ?
Żołnierze zaskoczyli go. Wiedział, gdzie jest Jezus, ale przecież w żaden sposób nie może zdradzić i wydać swojego mistrza i nauczyciela.
- Nie wiem.
- Pojmać go!
Żołnierze skrępowali mu ręce, pchnęli naprzód. To mogło oznaczać tylko jego śmierć!
Obudził się z przerażeniem !
Do pomieszczenia wtargnęli żołnierze.
- Idziesz z nami!
Powykręcali mu ręce do tyłu i poprowadzili ze sobą. Szli w kierunku Góry Oliwnej.
Tymczasem Jezus " wstał od modlitwy i przyszedł do uczniów, zastał ich śpiących ze smutku.
Rzekł do nich :
- Czemu śpicie ? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie.
Gdy on jeszcze mówił, oto zjawił się tłum".
Żołnierze wyciągnęli go naprzód.
- Który to jest Jezus ?
Wtedy podszedł do Jezusa, aby Go pocałować. Jezus mu rzekł :
- Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego. "
Arcykapłani zapłacili mu trzydzieści srebrników, pojmali Chrystusa i poszli.
Dowiedział się potem, że Jezus został skazany na ukrzyżowanie. Wtedy " widząc, że Go skazano, spamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym i rzekł :
- Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną.
- Co nas to obchodzi ? To twoja sprawa.
Rzuciwszy srebrniki ku przybytkowi, oddalił się, potem poszedł i powiesił się ".

SPEŁNIENIE

Sen przerwało mu pukanie do drzwi. Powoli uchylił je. Zobaczył przed sobą Łukasza i Jana.
- Idziemy. Wstawaj.
- Dokąd ?
- Zbliża się pora Ostatniej Paschy - rzekł Łukasz.
- Słyszeliśmy, że Jezus może być pojmany. Może odbyć się sąd u Piłata. - w głosie Jana dominowała trwoga i obawa. - Piłat pewnie nie będzie bronił Naszego Pana. Chodź z nami.
Podczas Paschy siedział blisko Jezusa. Nie mógł uwierzyć, że TEN najwyższy może być stracony. Dowiedział się również, że wśród nich jest zdrajca.
- Kto nim jest ? - myślał o tym ustawicznie.
Ale oto Jezus przemówił do niego :
- " Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się , żeby was przesiać jak pszenice, ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj moich braci. "
Piotr spojrzał wymownie :
- " Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć.
Lecz Jezus rzekł :
- Powiadam ci, Piotrze, nim zapieje dziś kogut, a ty trzy razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz. "
Jezus wraz z uczniami wyszli za potok Cedron, gdzie znajdował się ogród.
Piotr nie mógł uwierzyć. Jego Pan obwieścił, że oto on zdradzi ich Nauczyciela i Mistrza, ze to on właśnie może się wyprzeć swojego Pana. Przecież to było niemożliwe, nieprawdopodobne. Przecież kochał Jezusa, gotów był oddać za niego życie, gotów był przejąć na siebie całą mękę jaka czekała jego mistrza.
W Ogrodzie Oliwnym Jezusa niespodziewanie pojmali żołnierze.
Tymczasem " ponieważ było zimno, strażnicy i słudzy rozpaliwszy ognisko stali przy nim i grzali się . Wśród nich stał także Piotr i grzał się przy ogniu." Przyprowadzono Jezusa.
Arcykapłani zapytali :
- " Czy i ty nie jesteś jednym z jego uczniów ?
- Nie jestem.
- " Czyż nie ciebie widziałem razem z Nim w ogrodzie?
- Człowieku nie wiem co mówisz."
Ale ludzie wkoło mówili dalej wskazując na Piotra.
- " I ten był z Nim.
- I ty jesteś jednym z nich.
- Na pewno i ten był razem z nim, jest przecież Galilejczykiem.
I w tej chwili, gdy on jeszcze mówił, kogut zapiał. A Pan obrócił się i spojrzał na Piotra."
Był później podczas ukrzyżowania. Stał i patrzył. Tłum z nienawiścią i żądzą oczekiwał tylko śmierci. " Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął ziemię aż do godziny dziewiątej. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem:
- Boże mój , Boże mój, czemuś mnie opuścił."
A Piotr patrzył z oddali...

* * *

Był podczas ukrzyżowania. Przyglądał się z przerażeniem reakcji tłumu i jego żądzy krwi i śmierci. Słyszał o jego uczniach i tym jednym, który go wydał. Patrzył z oddali na cierpiącego Jezusa. Patrzył i myślał o krzyżu. To on zbił ten krzyż! To on heblował i polerował jego powierzchnie. Teraz dokonało się to co nie dawało mu spokoju od dwóch dni.
Na jego krzyżu skonał Jezus Chrystus !
Wrócił do domu. Na stole leżały srebrniki. Zdjął je z blatu i włożył do sakwy, która następnie powiesił sobie na szyi.
Wyszedł na dziedziniec warsztatu. Poszukał powrozu, następnie go umocował na gałęzi drzewa stojącego na dziedzińcu. Następnie związał koniec powrozu w pętlę, przyniósł mały stołek, stanął na niego, włożył pętle powrozu na szyi i odtrącił nogą stołek.
Nie było przy nim ani arcykapłanów, nie przyszedł nikt z Wysokiej Rady, nie miał nic wspólnego z Judaszem ani Piotrem.
Ciało wisiało nieruchomo.
Słońce się zaćmiło. Zasłona nie rozdarła się przez środek.

* * *

W opowiadaniu zostały wykorzystane fragmenty z Ewangelii według : św. Mateusza, św. Łukasza i św. Jana.


Artykuł był czytany : 408 razy
Autor: A. C. Komentarze
1. czytelnik
Moim zdaniem ciekawe opowiadanie- dwa krzyżei tyle wątków wplecionych w te senetencję. Ciekwe równiez nawiązanie do Nowegop testamentu. Jeżeli odpowiada wam taki rodzaj literatury przeczytajcie powieść fińskiego pisarza - Tajemnica królestwa.

2. *** - krzychu
Dodam tylko tyle : Tajemnice Królestwa napisał Mika Waltari

3. XXX- XXX
Kimkolwiek jestes autorze - gratuluje Ci - to niezwykłe opowiadanie. Trzeba nad nim posiedziec i podumac aby dotrzec do istoty. To jest naprawdę intrygujące i smutne opowiadanie.

4. polonista- Żeromski
Przypadek sprawił, ze tutaj jestem . Gazetka chyba w Częstochowie pionierska. Czytałem wyrywkowo i musze przyznać , ze zainteresuję nią młodzież naszej Szkoły. Zwłaszcza poezja i opowiadania są na bardzo przyzwoitym poziomie. A to opowiadanie jest swoistym majstersztykiem. Gratulacje dla autora i dla redakcji, a szczególnie dla opiekunów.

5. pensjonariusz***
Świetna konstrukcja. Nawiązanie do czasów smierci Chrystusa. Jak dużo motywów można odnależć w zapisach Pisma Świętego. Autorowi gratuluje. Niech zgłosi to opowiadanie gdzies na konkurs.

6. Po obudzeniu
dla mnie rewelacyjne opowiadanie. Ciekawe - naprawde dobre.

7. Po obudzeniu
Przeczytałem to opowiadanie - jest napisane po mistrzowsku. Coraz bardziej rozumie autora. Ale chyba jedfnak zycie nie składa się z samych krzyzy. Oby.

8. XXX_XXX
Dzisiaj czytałem to opowiadanie jeszcze raz. Szczególnie w tym najbliższym Wielkim Tygodniu jest ono warte o godne polecenia do przeczytania.

9. Tristan
Opowiadanie bomba - czekam na inne tak samo niezwykłe - czekam !!!

10. bakcyl
Na Wielkanoc - opowiadanie niezmiernie trafne. Po za tym naprawde dobre. To ktos napisał ze sporym talentem. Pozdrawiam wszystkich twórców w Sienkiewiczu.

11. krawiec
To jest małer arcydziełko! Sienkiewiczaki trzymajcie się! !!!

12. dyslektka
To najprawdziwsza z najprawdziwszych miłości jaką można sobie wyobrazić jeśli w ogóle można ją ogarnąć zwykłym umysłem człowieka. Myślę ze znam przynajmniej cząstkę tej miłości. Ale mam wyzuty ze za małą

13. nbnb
Co za koncepcja???

14. kino
Opowiadanie w sam raz na post przedwielkanocny

15. ŁŁ
Ta, to dobry pomysł aby zachęcic do czytania tego opowiadania własnie w tym okresie. Pasja i to opowiadanie przybliżaja nam wydarzenia tak ważne dla katolików.

16. oxy63
No cóż. Życie, którego jestesmy cząstką składa sie właśnie z takich epizodów. Jest to krzyżowanie się ciemności z rajem, który jest oazą dla naszego serca i pragnieniem o śnie pozbawionym ciepienia, napełnionym radością. Życie to oczekiwanie na coś lepszego niż samotność, i aby to oczekiwanie sie spełniło!!! Kim jestem? Warto się zastanowić!!! Czy jestem tym, który krzyż musi nieść przez swoje ziemskie zycie? Czy może ja gotuję ten krzyż dla innych?

17. San
Taraz na wielkanoc - opowiadanie wprost idealne

18. NNN
Czytalem ten tekst raz , dzisiaj drugi. Jest w nim co co dajz do myslenia i tak jak tu ktos napisa na okres Wielkiego Tygodnia w sam raz