,,Teatr...on najwięcej uczy młodego człowieka”
Dodane przez olek dnia Grudzień 22 2016 17:13:53
Z Michałem Kulą, aktorem od wielu lat związanym z częstochowskim teatrem im. Adama Mickiewicza, laureatem ,,Złotych Masek” . O karierze, życiu teatralnym - a także tym realnym, rozmawiała Jagoda Bela. W sztuce pt. ,,Historie łóżkowe"w reż. Mirosława Połatyńskiego wciela się pan w rolę gwiazdy estrady – Tommy'ego Quick'a. Jak się pan czuje w tej roli? Jakie są pańskie refleksje związane z graną przez pana postacią? - Lubię grać zarówno Tommy'ego Quick'a, rockmana, jak i tego ciecia. Jest tam taka sytuacja, w której do Quick'a przychodzi jego wielbicielka, 19-lenia dziewczyna i proponuje mu różne rzeczy, między innymi seks. Pada tam takie zdanie: Wiesz ile Ty masz lat? -Dziewiętnaście. A wiesz ile ja? - Pięćdziesiąt dwa. Czyli jeśli dodasz do tego dziewiętnaście równa się pierdoła. Przeżyłabyś niesmak.” Ona na to, że to jest niemożliwe, on ściąga tatuaż, spodnie i zostaje w takich gaciach. Ściąga kurtkę z tymi żelaznymi okuciami, łańcuchy, pierścienie i nagle staje się tą pierdołą. I wtedy ona mówi: ,, Masz rację...ble...przeżyłam rzeczywiście niesmak. Dziękuję Ci za to, że mnie nie przeleciałeś, bo ja chciałam żebyś mnie przeleciał" Tak jak to bywa w życiu. Te fanki rockmanów to by chciały przeżyć przygodę seksualną z kimś tam. Może przeżywają. Ale to jest sztuka. Tak to Foster napisał, że on się nagle zmienia, nagle wychodzi z niego taki tata, może brat, a ona mówi ,,wyglądasz na takiego ckliwego faceta, a on na to ,,tak, jestem romantykiem, ale jak się na mnie spojrzy to zupełnie tego nie widać,prawda?" Ja w ogóle lubicharakterystyczne postacie, także jeżeli mam takie wyzwanie to mnie to zawsze bardzo rajcuje. Wiemy, że pana rodzinną miejscowością jest Będzin, a występował pan w m. in. Teatrze Muzycznym we Wrocławiu, Teatrze Nowym w Poznaniu, Teatrze im. Siemaszkowej w Rzeszowie i Kochanowskiego w Opolu. Obecnie (od 1994) gra pan w częstochowskim teatrze. Jak to się stało, że podjął pan decyzję o zostaniu aktorem? - Pochodzę z rodziny lekarskiej. Ja tylko jeden oraz jedna z moich kuzynek, tak się stało, że ona została geologiem, a ja aktorem. Głównie rodzice, mama, która była lekarzem, bardzo pragnęli, abym był lekarzem. W liceum dzięki jednej z moich profesorek zainteresowałem się teatrem. Ona stworzyła taki teatr szkolny, licealny. Ja tam zagrałem dwie role i uznałem ze idę do szkoły teatralnej. Nie dostałem się za pierwszym razem. I żeby nie być powołanym do wojska poszedłem to teatru Muzycznego we Wrocławiu. Dzisiaj to jest teatr pt Kapitol. Studiowałem wokalistykę jako wolny słuchacz, później zdawałem egzamin ale w międzyczasie odbył się egzamin do szkoły teatralnej w Warszawie. Przeszedłem we Wrocławiu pierwszą eliminację. Postawiłem na jedną szalę – jadę do Warszawy. Za drugim razem się udało. Tyle. Teatr jako jedna z instytucji wychowawczych. Jak według pana teatr wpływa na wychowanie młodego pokolenia? - Mam swój teatr od prawie osiemnastu lat, nazywa się Teatrzyk Gong. Jeżdżę po przedszkolach, domach kultury, teatrach. Sprawia mi to olbrzymią przyjemność. Uważam, że od dziecka trzeba krzewić kulturę i tym dzieciakom pokazywać na czym polega teatr, jak można się bawić w teatr samemu w domu. Jak go sobie stworzyć. Również, jak powinno się w nim zachowywać. Te dzieciaki są coraz starsze i jak nie ma tej edukacji, to kiedy przychodzą do teatru, wielokrotnie bywa, że zachowują się po chamsku, bo nikt im tego nie powiedział. Jak ocenia pan częstochowskie życie kulturalne? - Bardzo dobrze oceniam, bo jak przyszedłem tutaj mając dwadzieścia pięć-sześć lat to mało się działo. W tej chwili jest dobrze pod względem plastycznym, muzycznym, a szczególnie teatralnym. Młodzi ludzie działają i to jest piękne. Muzea są świetne, różne akcje dla dzieci, które robi biblioteka i tak dalej. Chwała i Bogu dzięki, że Częstochowa zaczyna iść do góry. Bardzo dobrze, że pan prezydent jest na tak do takich akcji, także pozytywnie oceniam takie sprawy. Całkiem niedawno otrzymał pan ,,Złotą Maskę" – (nagroda aktorska przyznawana przez dziennikarzy województwa śląskiego) – za rolę Sprola w spektaklu ,,Sprzedawcy gumek” oraz postać Grabarza z ,,Hamleta” . Co wpłynęło na pański sukces? Były dwa przedstawienia, na które przyjechała komisja, która tam kwalifikuje. Aktorzy są nominowani na początku. ,,Złote Maski” każdego roku są w innym mieście. Otrzymałem tą nagrodę przede wszystkim za postać Szmuela Sprola w sztuce Levina ,,Sprzedawcy gumek”i za rolę Grabarza z ,,Hamleta”, czyli dostałem nagrodę za dwie role. Sposób na bycie dobrym aktorem? - Praca, praca, praca. Oczywiście też skromność, praca nad sobą – ciągle trzeba to robić. I obserwować życie, bo nie ma lepszego teatru jak życie. Ale ja też nie przerzucam ról na życie, uważam, że trzeba to rozgraniczyć. Teatr to teatr. Wychodzisz z niego i masz być normalnym człowiekiem. Granie w życiu, jak niektórzy to robią, wydaje mi się, że jest bez sensu. W życiu najważniejsze jest być człowiekiem. Czy jesteś aktorem, lekarzem, zdunem, cieślą czy śmieciarzem nie ma żadnego znaczenia, bo ludzie się tylko różnią między sobą zainteresowaniami. Gdy wychodzę z teatru, staję się normalny. Umiem się wygłupiać, żartować. Trzeba być normalnym człowiekiem a ta medialność, kiedy jesteś pracowity, rzetelnie wykonujesz zawód, to to samo przychodzi. Czy mimo doświadczenia zawodowego pojawia się u pana trema? - Oczywiście, że tak. W tym zawodzie jak i w każdym innym człowiek uczy się, a przynajmniej powinien, przez całe życie. Ja nie twierdzę, że wszystko wiem, nie jestem alfą i omegą. Uczę się całe życie i chcę się uczyć. Uczę się nawet od młodziutkich aktorów. Czasem coś tam takiego wykonają i myślę sobie – kurczę, rzeczywiście fajne! Można coś z tego porobić, jakoś to wykorzystać. Kiedy na przykład młody aktor czy aktorka zwróci mi uwagę, że coś tam nie tak zrobiłem, to tą uwagę przyjmuję i bardzo serdecznie dziękuję. Między nami nie ma bariery, mówimy sobie po imieniu. Chodzi o to, aby była miła atmosfera. Ludzie powinni sobie pomagać nie ważne w jakim wieku. Takie jest moje zdanie. Jagoda Bela